Publiczna Szkoła Podstawowa

im. Papieża Jana Pawła II

Czajkowie

zsczajkow@o2.pl

Wycieczka w Tatry 1-2 czerwca 2017r.

W pensjonacie Limba

zdjęcia w galerii

Wielka Krokiew

Jedną z atrakcji naszego pobytu w Tatrach był wyjazd wyciągiem krzesełkowym na sam szczyt Wielkiej Krokwi, skoczni narciarskiej w Zakopanem nazwanej imieniem znakomitego narciarza Stanisława Marusarza. To obecnie największa skocznia w Polsce. Trafiliśmy akurat na moment jej modernizacji. Mieliśmy możliwość spojrzeć w dół i wyobrazić sobie, co czuje przed skokiem zawodnik siedzący na belce startowej. Ze skoczni roztacza się piękny widok na Zakopane i na Gubałówkę, którą zaplanowaliśmy zdobyć jeszcze tego samego dnia.

zdjęcia w galerii

Na Krupówkach

Spacer po Krupówkach po wizycie na Wielkiej Krokwi przyniósł zupełnie inne wrażenia. To najbardziej reprezentacyjna ulica miasta, wzdłuż której mnóstwo kramów i sklepów z pamiątkami, miejsc, gdzie można dobrze zjeść, odpocząć, posłuchać góralskiej muzyki, pozwiedzać. Każdy wyszukał coś dla siebie.

zdjęcia w galerii

Wspinaczka na Gubałówkę

Być z Zakopanem i nie wejść na Gubałówkę? Weszliśmy… a że pogoda od samego początku wycieczki nam sprzyjała, widoki były przecudne. Gubałówka to chyba najpopularniejszy i najczęściej odwiedzany szczyt górujący nad Zakopanem. My mieliśmy szczęście – 1 czerwca na szlaku turystów było niewielu. Z Gubałówki można przy dobrej aurze zobaczyć praktycznie całą panoramę gór - Tatry Polskie, w części Tatry Słowackie oraz pasmo Babiogórskie. Wspinaczka nie była łatwa, choć niektórzy wdrapali się na szczyt tak szybko, jakby robili to na co dzień. Niespodzianką było zejście, które wymaga doświadczenia. Nie sposób sturlać się z Gubałówki jak piłeczka. Ci, którzy próbowali zbiec z góry, szybko przekonali się, jakie to niebezpieczne. Dla części uczestników był to pierwszy, pokonany o własnych siłach, tatrzański szczyt (1 126 m n.p.m.).

zdjęcia w galerii

Grill w góralskim szałasie

Wieczór upłynął nam na grillu w szałasie. Jedząc kiełbaski i przypiekany na ruszcie chlebek, wsłuchiwaliśmy się w góralskie opowieści o Podhalu. Zespół Holinioki zaprezentował elementy góralskiego folkloru: piosenki, tańce, muzykę, instrumenty, stroje i gwarę.

zdjęcia w galerii

Wędrówka na Halę Gąsienicową

2 czerwca przyniósł piękną, bezchmurną pogodę. Już po pierwszym spojrzeniu w okno na szczyty górskie ostro rysujące się na tle błękitnego nieba wiedzieliśmy, że to będzie udana wędrówka. Aura wyraźnie nam sprzyjała. Naszym celem tego dnia miała być Hala Gąsienicowa, jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Taką ją widziałam we wspomnieniach i taką pragnęłam ujrzeć po raz kolejny. Po wesołych nocnych pląsach nie było łatwo wstać, posprzątać i spakować się, ale wszyscy uwinęli się na czas i wspólnie zjedliśmy śniadanie. Pożegnanie z pensjonatem było trudne, bo tak naprawdę nikt nie zdążył nacieszyć się atrakcjami tego miejsca. W Kuźnicach czekał na nas przewodnik, p. Jacek Ziemianek, wspaniały człowiek, pasjonat gór, potrafiący w naturalny sposób zaskarbić sobie sympatię młodzieży. Najpierw opowiedział o Kuźnicach, o bogactwie gór, którym jest krystaliczna woda, pokazał kolekcję Antoniego Kocyna, potem zaś poinformował o zasadach zachowania się podczas wędrówki po szlaku. Wkroczyliśmy do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Z chwilą wejścia na szlak staliśmy się gośćmi zobowiązanymi do przestrzegania określonej etykiety - szanujemy naszego gospodarza (naturę), podziwiamy jego piękno, zachwycamy się cudownymi widokami, okazami flory i fauny, ale cały czas pamiętamy o pokorze. Szliśmy żółtym szlakiem, początkowo przez las, potem rozległą i niezwykle malowniczą Polaną Jaworzynka ozdobioną szałasami pasterskimi, z której pan Jacek pokazał nam Kopę Magury, Wielką i Małą Kopę Królową, a także położoną między nimi Przełęcz między Kopami. Teren z każdym metrem wznosił się. Zaczęła się wspinaczka po kamiennych stopniach. Trud opłacał się, ponieważ im wyżej się wdrapywaliśmy, tym widoki były coraz piękniejsze, zapierające dech w piesiach. Patrzyliśmy na Giewont, potem na pozostawioną w dole Jaworzynkę. Po około dwóch godzinach dotarliśmy do Przełęczy między Kopami. Wędrówka na halę to już bułka z masłem. Widoki przecudne, jak zawsze ścinają z nóg - kosodrzewina, szałasy pasterskie, schronisko Murowaniec i monumentalne szczyty, grań Orlej Perci, Kościelec, Świnica. Krótko odpoczęliśmy w schronisku, a potem półgodzinny spacer nad Czarny Staw Gąsienicowy, największy staw w Dolinie Gąsienicowej. Po drodze mieliśmy okazję ulepić małego bałwana ze śniegu. Nad Czarnym Stawem przepięknie, aż nie chciało się wracać. Droga do Kuźnic biegła Doliną Suchej Wody przez las po kamieniach. Zmęczeni, ale szczęśliwi zjedliśmy obiad w Zakopanem. Wesoły autobus dotarł pod szkołę w Czajkowie około godziny dwudziestej czwartej… :)

zdjęcia w galerii

tekst i zdjęcia: Aneta Lejwoda - Zielińska

05-06-2017, Barbara Rżana
Strona którą odwiedzasz korzysta z plików cookies. Ustawienia dotyczące tych plików można zmienić w opcjach przeglądarki używanej do przeglądania Internetu. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o plikach cookies przeczytaj Politykę cookies.