Wycieczka do Łańcuta
„Nie straszne nam wichry i burze.
Nie straszne nam deszcze ulewne…”
Po nocnej wichurze nikt nie czuł się zbyt pewnie, ale wraz z odjazdem autobusu wszyscy uczestnicy wycieczki do Łańcuta nabrali przekonania, że ten dzień (6 października 2017 r.) będzie obfitował w same pozytywne zdarzenia.
Łańcut przywitał nas – jakże by inaczej – wietrzną pogodą. Jednak zza chmur zaczęły nieśmiało wyglądać jesienne promyczki słońca, a park, którym podążaliśmy w stronę zamku, zapowiadał niezwykłe wrażenia estetyczne. Minęliśmy gloriettę, fosę (która nigdy nie była napełniona wodą) dawny maneż – obecnie kasy biletowe i wreszcie wraz z panią przewodnik mogliśmy udać się do zamku.
Łańcuckie włości należały między innymi do rodu Lubomirskich i Potockich, budynek był kilka razy rozbudowywany i modernizowany. Tworzy on całość z parkiem i ogrodami: różanym i włoskim. Wnętrza urządzone w barokowym i klasycystycznym stylu emanują przepychem, a świetności przydają im liczne dzieła sztuki. Mogliśmy podziwiać paradne korytarze, apartamenty – męski i damski, gabinet w wieży, sypialnie, a nawet łazienki. Po obejrzeniu sali balowej, teatralnej oraz galerii rzeźb udaliśmy się do oranżerii.
Na koniec zwiedziliśmy stajnię i wozownię, a w niej wielką szorownię galową i halę zaprzęgową z kolekcją pojazdów konnych. To dla ducha, a dla ciała obiad w rzeszowskiej galerii handlowej i powrót do Czajkowa – tym razem w deszczu, ale… „nie straszne nam deszcze ulewne”!
Do następnej wycieczki :-)
J. B- W
fot. TS